Wiadomo, że mało.

Ponieważ w tym roku wreszcie udało mi się zachować rachunki za wyjazd wakacyjny, więc policzyłem wreszcie ile to ten osioł mi pali.
Na pokładzie byłem ja i żona.
Bagażnik był załadowany w 80%.
Przy powrocie doszły jeszcze różne destylacyjne i browarne "pamiątki".

Także od połowy powrotnego dystansu doszło w bagażniku jeszcze jakieś 15%.
Dach był bez bagażnika.
Pokonany Dystans to 3080 km, spisany z licznika. Z lenistwa nie chciało mi się resetować kompa.
Na "starcie" zatankowałem do pełna na wg zasady "trzech strzałów", na trasie też tak robiłem. Na "metę" czyli do domu dojechałem na rezerwie, jechałem tak około 70-80 km.
Motor "przełknął" na tym dystansie 142,02 litra diesla klasy standart, nie lałem żadnych powerów.
Średnie spalanie wyszło mi 4,61 l/100.

Styl jazdy.
No u nas niestety frustracja drogami, a więc 40 % to jazda turystyczna, a 60% kozacka

W Czechach, Austrii, Słowenii, Chorwacji na zwykłych drogach raczej przestrzegałem wszelkich ograniczeń. Dwa lata temu na Słowacji byłem "bohaterem" pewnego nagrania. Ponieważ mnie zabolało finansowo, to odwtedy omijam Słowację i postanowiłem, że jeżdżąc w innych krajach będę stosował się do ich ograniczeń.
Na autostradach czasem jednak dymałem i 160 km/h

Motor po tym dystansie jednak "połknął" też około 0,1 -0,15 l oliwy.