Byłem dzisiaj u dziadków i próbowałem ratować ojca Skodzinę... ale od początku.. była u nich okropna burza, nie wiem czy to ma jakiś związek, no ale piorun walnął w antenę satelitarną, i o ile z telewizją nic się nie stało to w pobliżu anteny zamontowany jest piec gazowy c.o., popaliło mu całą elektronikę. Nieopodal tej anteny stała Skoda. Akumulator wyładowany do zera, więc pierwsze co to prostownik, zdjąłem klemy i ładujemy. Trwało to z pół dnia, więc pora była sprawdzić czy żyje. Kluczyki na dachu, podłączam klemy, a tu wycieraczki przednie zaczynają pracować

Myślę sobie o co chodzi? Tak bez przekręconego zapłonu? Zero reakcji na machanie dźwignią od nich. Czy z przekręconym kluczykiem, czy z wyjętym cały czas pracują. No trudno.. przekręcamy kluczyk, chechła, chechła, wycieraczki chodzą a nawet się nie zakrztusi.. akumulator znowu się rozładował.. i tyle było z mojej pomocy
Powiedzcie, czy to mogło mieć związek z burzą i z piorunem???
I co teraz wymyśleć z tym samochodem???
P.S. U sąsiada rodziców, po drugiej stronie ulicy gniazdka elektryczne powystrzeliwały ze ścian
