przyszedł mróz i znowu zimny nie zapala co jest?
: 24 sty 2014, 16:48
Dawnie mnie tu nie było.
Mam wciąż problem z moim 1,3 mjet.
Gdy temperatura spada poniżej zera, a samochód kilka godzin stoi na powietrzu, to nie chce zapalić.
Rozrusznik kręci silnik jakby chciał zaskoczyć, ale potem klops.
Dziś przy minus 10 chyba kręciłem nim z kilkadzieścia razy, dziw że aku to wytrzymał. Stałem z pięć minut.
Kilka dni temu żona nie odpaliła, gdy spadł ten zmarznięty deszcz.
Samochód został na noc na parkingu zewnętrznym.
Następnego dnia ja próbowałem. Nic. Zadzwoniłem na asisstance zamówiłem lawetę. Samochód zawieźliśmy na Gorzysława. Był mróz z -6.
W ASO zrzuciliśmy auto na drogę. Kiedy przekazywałem fiata zademonstrowałem co jest z nim nie tak.
Silnik nie zapalił. Tak dla jaj, bez wiary, przekręciłem jeszcze raz stacyjkę. Motor początkowo niechętnie ale zapalił i jak zwykle „zagrał” równo.
Ponieważ szyby i karoseria były pokryte ze trzymilimetrowym lodem zostawiłem go. Odkuwać lodu mi się nie uśmiechało, a samochód został wepchnięty do hali.
Macherzy za ASO następnego dnia zadzwonili, że komputer nie wykazał żadnych błędów, przeczyścili przepływomierz, zajrzeli pod filtr powietrza czy nie ma wody i do historii napraw. Poradzili, wymianę filtra paliwa. Wymieniałem go gdy miał 48 tys. Km teraz ma 83 tys. km. Pomyślałem- co mi tam niech wymienią. Sukinkoty zalały mi przy tym trochę dieslem grodź, teraz trochę ciągnie smrodem do kabiny, ale jak się dziś okazało to nie pomogło.
Starsi forumowicze znajdą moje wcześniejsze posty w tej sprawie. W ASO fiat spędził 4 tygodnie w zimę za jednym zamachem.
Mechanicy próbowali mi wciskać wszystko, udało im się naciągnąć mnie na wymianę czujnika ciśnienia. Oczywiście nic to nie dało. Potem oskarżyli wtryski, pompę wysokiego ciśnienia. Po weryfikacjach okazało się, że były sprawne., a samochód raz palił, a raz nie. Goście byli bezradni, ja wkuty. Nie sprawdzili zbiornika paliwa i tamtej pompy. Chyba na odczepnego zrzucili wszystko na brudny korek wlewu paliwa i zabrudzone, źle osadzone odpowietrzenie zbiornika. Zabrałem fiata. Problem sporadycznie się pojawiał mnie w wkurzał. Jakoś dożywałem do wiosny. Stałem i stoję w hali garażowej.
Teraz fura stała się niezbędna, w dzień stoi na powietrzu. Przyszedł mróz i dupa z powrotem do domu. Przeorałem Internet jest tylko kilka wpisów żaden nie rozwiązał się, ktoś miał problem z pandą, ktoś z Doblo, ktoś z Punto.
Mam dość już ASO czy ktoś może zna porządnego fachurę od diesli w Poznaniu albo Wlkp
Czy ktoś z dieslarzy tak miał, może coś wie, coś czytał słyszał
Mam wciąż problem z moim 1,3 mjet.
Gdy temperatura spada poniżej zera, a samochód kilka godzin stoi na powietrzu, to nie chce zapalić.
Rozrusznik kręci silnik jakby chciał zaskoczyć, ale potem klops.
Dziś przy minus 10 chyba kręciłem nim z kilkadzieścia razy, dziw że aku to wytrzymał. Stałem z pięć minut.
Kilka dni temu żona nie odpaliła, gdy spadł ten zmarznięty deszcz.
Samochód został na noc na parkingu zewnętrznym.
Następnego dnia ja próbowałem. Nic. Zadzwoniłem na asisstance zamówiłem lawetę. Samochód zawieźliśmy na Gorzysława. Był mróz z -6.
W ASO zrzuciliśmy auto na drogę. Kiedy przekazywałem fiata zademonstrowałem co jest z nim nie tak.
Silnik nie zapalił. Tak dla jaj, bez wiary, przekręciłem jeszcze raz stacyjkę. Motor początkowo niechętnie ale zapalił i jak zwykle „zagrał” równo.
Ponieważ szyby i karoseria były pokryte ze trzymilimetrowym lodem zostawiłem go. Odkuwać lodu mi się nie uśmiechało, a samochód został wepchnięty do hali.
Macherzy za ASO następnego dnia zadzwonili, że komputer nie wykazał żadnych błędów, przeczyścili przepływomierz, zajrzeli pod filtr powietrza czy nie ma wody i do historii napraw. Poradzili, wymianę filtra paliwa. Wymieniałem go gdy miał 48 tys. Km teraz ma 83 tys. km. Pomyślałem- co mi tam niech wymienią. Sukinkoty zalały mi przy tym trochę dieslem grodź, teraz trochę ciągnie smrodem do kabiny, ale jak się dziś okazało to nie pomogło.
Starsi forumowicze znajdą moje wcześniejsze posty w tej sprawie. W ASO fiat spędził 4 tygodnie w zimę za jednym zamachem.
Mechanicy próbowali mi wciskać wszystko, udało im się naciągnąć mnie na wymianę czujnika ciśnienia. Oczywiście nic to nie dało. Potem oskarżyli wtryski, pompę wysokiego ciśnienia. Po weryfikacjach okazało się, że były sprawne., a samochód raz palił, a raz nie. Goście byli bezradni, ja wkuty. Nie sprawdzili zbiornika paliwa i tamtej pompy. Chyba na odczepnego zrzucili wszystko na brudny korek wlewu paliwa i zabrudzone, źle osadzone odpowietrzenie zbiornika. Zabrałem fiata. Problem sporadycznie się pojawiał mnie w wkurzał. Jakoś dożywałem do wiosny. Stałem i stoję w hali garażowej.
Teraz fura stała się niezbędna, w dzień stoi na powietrzu. Przyszedł mróz i dupa z powrotem do domu. Przeorałem Internet jest tylko kilka wpisów żaden nie rozwiązał się, ktoś miał problem z pandą, ktoś z Doblo, ktoś z Punto.
Mam dość już ASO czy ktoś może zna porządnego fachurę od diesli w Poznaniu albo Wlkp
Czy ktoś z dieslarzy tak miał, może coś wie, coś czytał słyszał