Polcar - Poznań
: 16 lut 2012, 10:21
Po kolejnej wizycie w serwisie postanowiłem podzielić się doświadczeniami... w zasadzie powylewać nieco żale...
Przygoda moja i Linki z serwisem rozpoczęła się latem - plastik przy kratkach nawiewu w konsoli centralnej zaczął się łuszczyć i postanowiłem pojechać z tym do serwisu. Pierwsza wizyty pełen pozytyw, gra buczy zrobione jak należy. Schody zaczęły się później... jednego dnia szlag trafił odmę i sterowanie blue and me na kierownicy - zadzwoniłem, umówiłem się i pojechałem. Na miejscu dowiedziałem się że zrobią mi tylko tą odmę bo elektryka na stanie brak i muszę poczekać - stwierdziłem no nic... przyjadę jeszcze raz. No i przyjechałem - autko postało w serwisie, ja pobujałem się kilka godzin pandą zastępczą, telefon z serwisu, odbieram autko - blue and me działa. Dnia następnego wyjeżdzam z domu, otwieram schowek i coś mi nie gra... ale przecież jeszcze wczoraj opadał powoli, a nie spadał bez amortyzacji - szybka diagnoza serwis dał ciała. No więc znowu... telefon, umówiłem się, pojechałem, naprawili i gra...
Od tego czasu minęło parę tysięcy kilometrów, nadszedł czas przeglądu... telefon, umówiłem się, pojechałem zrobili... znaleźli nieszczelność w układzie wspomagania - zamawiają części - przyjechać za kilka dni... no dobra... niech będzie przynajmniej szukali. W międzyczasie spotkała mnie trasa do stolicy i mniej więcej w połowie przeskoczyłem 30 tys km. Jakież było moje zdziwienie gdy moim oczom ukazała się ikonka klucza francuskiego.... noż k.... mać... znowu coś - tym razem artyści nie skasowali licznika do przeglądu. Mając w pamięci że czeka mnie w najbliższym czasie wizyta w ASO w związku z nieszczelnością układu wspomagania postanowiłem poczekać. Minęło parę dni, telefon że części są, no to umawiam się, jadę, informuje że nie skasowali jeszcze tego liczniczka po przeglądzie i że by było mi "bardzo miło" gdyby to zrobili... obiecali że zrobią... taaa... jasne... Po południu odbieram linkę, zdaję pandę zastępczą, odpalam, zaglądam w menu a tam migające service 0 km... ehhhh... Łapię doradce, wyjaśniam sytuacje, wjeżdżam na hale, podpinają robią i jest...
Generalnie z usług jestem chyba zadowolony... z silnym naciskiem na to "chyba", bo z jednej strony zrobili co mieli, a z drugiej mam wrażenie że się ciut niepotrzebnie najeździłem, naczekalem i nadzwoniłem. Z koleii historia z licznikiem budzi moje wątpliwości czy podczas przeglądu ktoś się pofatygował i w ogóle podpiął linkę pod kompa, chociaż nie wiem czy powinien?
Jeszcze mał edit: Za pierwszym razem dostałem pandę zastępczą bez ważnego OC... tzn. podobno było ważne, ale ktoś nie podmienił kwitka w dowodzie rejestracyjnym... ehhh...
Przygoda moja i Linki z serwisem rozpoczęła się latem - plastik przy kratkach nawiewu w konsoli centralnej zaczął się łuszczyć i postanowiłem pojechać z tym do serwisu. Pierwsza wizyty pełen pozytyw, gra buczy zrobione jak należy. Schody zaczęły się później... jednego dnia szlag trafił odmę i sterowanie blue and me na kierownicy - zadzwoniłem, umówiłem się i pojechałem. Na miejscu dowiedziałem się że zrobią mi tylko tą odmę bo elektryka na stanie brak i muszę poczekać - stwierdziłem no nic... przyjadę jeszcze raz. No i przyjechałem - autko postało w serwisie, ja pobujałem się kilka godzin pandą zastępczą, telefon z serwisu, odbieram autko - blue and me działa. Dnia następnego wyjeżdzam z domu, otwieram schowek i coś mi nie gra... ale przecież jeszcze wczoraj opadał powoli, a nie spadał bez amortyzacji - szybka diagnoza serwis dał ciała. No więc znowu... telefon, umówiłem się, pojechałem, naprawili i gra...
Od tego czasu minęło parę tysięcy kilometrów, nadszedł czas przeglądu... telefon, umówiłem się, pojechałem zrobili... znaleźli nieszczelność w układzie wspomagania - zamawiają części - przyjechać za kilka dni... no dobra... niech będzie przynajmniej szukali. W międzyczasie spotkała mnie trasa do stolicy i mniej więcej w połowie przeskoczyłem 30 tys km. Jakież było moje zdziwienie gdy moim oczom ukazała się ikonka klucza francuskiego.... noż k.... mać... znowu coś - tym razem artyści nie skasowali licznika do przeglądu. Mając w pamięci że czeka mnie w najbliższym czasie wizyta w ASO w związku z nieszczelnością układu wspomagania postanowiłem poczekać. Minęło parę dni, telefon że części są, no to umawiam się, jadę, informuje że nie skasowali jeszcze tego liczniczka po przeglądzie i że by było mi "bardzo miło" gdyby to zrobili... obiecali że zrobią... taaa... jasne... Po południu odbieram linkę, zdaję pandę zastępczą, odpalam, zaglądam w menu a tam migające service 0 km... ehhhh... Łapię doradce, wyjaśniam sytuacje, wjeżdżam na hale, podpinają robią i jest...
Generalnie z usług jestem chyba zadowolony... z silnym naciskiem na to "chyba", bo z jednej strony zrobili co mieli, a z drugiej mam wrażenie że się ciut niepotrzebnie najeździłem, naczekalem i nadzwoniłem. Z koleii historia z licznikiem budzi moje wątpliwości czy podczas przeglądu ktoś się pofatygował i w ogóle podpiął linkę pod kompa, chociaż nie wiem czy powinien?
Jeszcze mał edit: Za pierwszym razem dostałem pandę zastępczą bez ważnego OC... tzn. podobno było ważne, ale ktoś nie podmienił kwitka w dowodzie rejestracyjnym... ehhh...