buhert pisze: ↑19 sty 2024, 11:36
O idealnie pasuje to do "Prezesa"
już wiadomo która strona.
Hmmm... a to "Prezes" jest jakimś nadczłowiekiem ?
I o co biega ze "stroną" - mam trzymać jakąś konkretną, bo nie bardzo wiem o co "kaman" ?
buhert pisze: ↑19 sty 2024, 11:36
Ciężko będzie znaleźć tutaj na forum osobę, która miała więcej Fiatów niż ja (nie licząc miłośników 126p
- jak jest ktoś to gratuluje)
A to jest jakiś specjalny wyznacznik, kto ile posiadał w życiu Fiatów ? Nie widzę związku.
buhert pisze: ↑19 sty 2024, 11:36
a doświadczenia kolegi, który podjął decyzje (słuszną),
że sprzedaje to padło nie są pojedynczym przypadkiem.
Pojedynczym nie... ale również nie przeważającym, i to znacznie. Jak tak zbierzemy do kupy osoby, które pozbyły się tego, jak to nazywasz "padła" z powodu jego usterek, to wyjdzie, że będzie to jakiś promil w porównaniu do reszty, w zasadzie raczej zadowolonych użytkowników tego wozidła - ze mną włącznie
Ale chyba mogę dzielić się na forum pozytywnymi opiniami na temat tego auta, czy zostanę zaszufladkowany do jakiejś "strony" ?
To, że ja podjąłem decyzję o sprzedaży mojego egzemplarza nie wynika z jego usterkowości, tylko z tego, że chciałem przerzucić się na coś nowszego i mocniejszego - nie oszukujmy się, 1.4 8V demonem mocy to nie jest
Ale... obstawiam, że gdybym dysponował T-Jet'em, który nie miałby oznak korozji, to pewnie jeździłbym tym dalej, aż... być może bym go zezłomował.
buhert pisze: ↑19 sty 2024, 11:36
Podkreślałem i przypomnę:
w żadnym aucie nie miałem tyle roboty co przy Linei - na samym początku ostrzegałem - nikt nie posłuchał.
Posłuchał, jednak wierzył, że może nie będzie tak źle (upierdliwie) - wyszło jak wyszło, chociaż finał historii jeszcze nie jest napisany
A to, że Ty trafiłeś również na trefny egzemplarz, bo wychodziły jakieś dziwne rzeczy - nie pozostaje nic innego, jak tylko współczuć.
buhert pisze: ↑19 sty 2024, 11:36
Szkoda było $ i czasu, ale "Prezes" swoje wie
"Prezes" wie tyle, ile ma doświadczenia z tym autem, a owo doświadczenie to przejechanie prawie 220 tyś km od lutego 2008 roku tym "padłem" i powiem tylko tyle - do tej pory lepszego auta nie miałem. Tyle że wszystkie bolączki wieku dziecięcego zostały wyeliminowane a wszystko co działo się potem, to czysta eksploatacja - o "bajerach", które udało się do tego "padła" dołożyć nie wspomnę.
Jeśli kogoś uraziłem tonem mojej wypowiedzi - szczerze przepraszam, ale nie miało to na celu obrażać nikogo tylko podkreślić stanowczość, raczej w kierunku humorystycznym aniżeli "zaczepki" - daleki jestem od tego. Niemniej moje zdanie na temat tego modelu oraz konkretnego egzemplarza, na który trafił kolega
Motorek4612 wszyscy znają - auto, jak jest zadbane, to jest na prawdę przyjemne, pozytywne i wdzięczne, ale jak nie jest zadbane - no to mamy to, co czytamy u kolegi
Motorek4612. Ja na miejscu kolegi nie poddawałbym się jeszcze, tylko wymienił pedał gazu, a dokładniej potencjometr, który tam siedzi - to on najprawdopodobniej powoduje chwilowe utraty mocy i "choinkę" na desce, która wystąpiła ostatnio. Dodatkowo namierzyć "pozytywkę" w bagażniku, bo to w ogóle jest jakiś absurd
i cieszyć się jazdą
Moim zdaniem, jak dopieści się ten egzemplarz, to będzie służył jeszcze lata i cieszył mordę jego posiadacza
Warto jest przemyśleć, czy robić "prezent" ewentualnemu kupcowi