Tak jak obiecałem, zdaję relację z wyprawy

W tym roku postanowiliśmy zrobić sobie mały Eurotrip autem

Wiem, wiem... niektórych ciągnie w ciepłe rejony jak np Chorwacja, ale my postawiliśmy na opcję bardziej "budżetową". Może się to wydawać dziwne, ale akurat cel podróży wiązał się z nie ponoszeniem kosztów noclegów

A w związku z ograniczonym budżetem, miało to dla nas kluczowe znaczenie

Postanowiliśmy więc nieco pozwiedzać Wielką Brytanię

Jednakże tym razem (gdyż byliśmy już tam nie raz

), wybór padł na podróż autem

Naszym celem wstępnie była miejscowość Otley, obok Leeds w West Yorkshire. Natomiast w międzyczasie doszła nam jeszcze wycieczka nieco dalej na północ UK, mianowicie do Szkocji

W pierwszym etapie musieliśmy pokonać ok 1800 km. Do szkocji natomiast mieliśmy ok 370 km, przy czym zakładając przeprawę promem po drodze

Z uwagi na pierwszą odległość trzeba było odcinek nieco podzielić i przespać się gdzieś po drodze. Do pokonania jest m.in. kanał La Manche, i tutaj mamy dwie możliwości - eurotunel albo prom. Obie opcje kosztowo wychodzą podobnie, przy czym eurotunel jest ciut droższy. Różnica jest taka, że przeprawa eurotunelem trwa ok 35 minut, promem ok 2 godzin. I żeby nikomu się nie wydawało, że eurotunelem jedzie się autem - NIE ! Auto do wagonu kolejowego i pociągiem przejeżdża pod wodą na drugą stronę kanału. Ponieważ z uwagi na odległość, jaką trzeba było pokonać, pierwszy odcinek i tak podzieliłem na 2 etapy z noclegiem po drodze, nie zależało mi zbytnio na czasie, a dodatkowo dla dzieciaków auto na statku to dodatkowa frajda, wybrałem więc wariant promem

Promy kursują z Francji z miejscowości Dunkierka albo Calais (czyt. Kale). Wybraliśmy wariant promu z Dunkierki, więc nocleg zaplanowaliśmy we Francji zaraz pod Dunkierką, jakieś 15 km od bazy promowej. Pierwszego dnia pokonaliśmy więc odcinek 1380 km do Dunkierki. Nie powiem - trochę się jechało

Start ok 5:30 rano, na miejsce dojechaliśmy ok 19tej. Odcinek polski - wiadomo jak to u nas wygląda...

Dodatkowo od siebie nie mam bezpośrednio żadnej trasy szybkiego ruchu do granicy z Niemcami, więc trzeb było się te 320 km przetelepać krajową trasą nr 6. Z uwagi na to, że była to niedziela i godziny wczesno poranne, ruch był praktycznie znikomy, więc poszło gładko

Za Szczecinem dojazd do granicy, tankowanie jeszcze po naszej stronie, bo taniej

(chociaż cena paliwa na stacji przy granicy i tak byłą jakimś nieporozumieniem, no ale co zrobić... i tak taniej jak miało być dalej

), wyjazd ze stacji i... od tego momentu moja Lina nie wiedziała co to są światła mijania

We wszystkich krajach, przez które przejeżdżaliśmy panują przepisy, które nie wymuszają używania świateł mijania w ciągu dnia

Mało tego

W UK można nawet jeździć bez świateł po zmroku

Jeśli oczywiście jest dostateczne oświetlenie uliczne i dobra widoczność

I spotkałem się z tym na żywo

W każdym razie, z wyłączonymi światłami pognałem przez Niemcy... to co mówią o niemieckich autostradach to prawda - REWEACJA

Równe, płaskie i w większości przypadków bez ograniczeń prędkości

Ze Szczecna do Berlina pociągnęła nas droga dwupasmowa, dalej tzw. Berliner Ring, czyli obwodnica Belrina również dwupasmowa i za Berlinem wlot na autobahn nr 2... i tutaj przez całe Niemcy 3 pasy w jedną stronę... Dziękowałem sobie samemu za tempomat

Po tym dystansie noga by mi chyba odpadła

W każdym razie tempomat ustawione na licznikowe 130 i jazda przed siebie

I wyobraźcie sobie, że wcale nie byłem zamulatorem oraz oblegiwaczem prawego pasa

Niemalże całą drogę przeleciałem środkowym pasem i skrajny lwy przy wyprzedzaniu

Skrajnym prawym raczej ciężarówki oraz auta, którym w ogóle się nie śpieszyło

Natomiast... cholernie trzeba było uważać na skrajny lewy pas... fakt braku ograniczeń prędkości jest tam skrzętnie wykorzystywany i to nie tylko przez Niemców

Więc co chwilę mijało mnie z lewej jakieś Audi, BMW czy też inne Porshe

Postanowiłem więc też przez moment poczuć się jak Ci z Porshe, więc... wbiłem pedał Lince w podłogę i rozbujałem ją do 190 km/h

Tzn tyle pokazał licznik, w rzeczywistości było zapewne trochę mniej, ale fakt był taki, że to był absolutny MAX - szybciej jechać nie chciała

Biorąc pod uwagę, że to 1.4 8V, to i tak spisała się mega dzielnie

Obroty prawie 6 tyś no i komfortem jazdy tego raczej bym nie nazwał :in Ryk silnika niesamowity, aż mi jej było żal

Szybko więc odpuściłem i wróciłem do stałej, zapamiętanej prędkości

Gdzieś pod Dortmundem Lina krzyknęła, że chce "AM", więc trzeba było nakarmić bestię

Tankowanie do pełna i w dalszą drogę. Dojechaliśmy do Holandii, przelot przez nią był tylko formalnością, tyle że pod koniec Holandii złapał nas deszcz... troszkę nas zlało, ale auto na poradziło sobie wyśmienicie - zero problemów z aquaplaningiem czy uślizgami. Ogromną rolę w tym oczywiście zawdzięczamy rewelacyjnej jakości dróg, no ale opony też mają tutaj coś do powiedzenia

W deszczu wjechaliśmy do Belgii, przelecieliśmy przez Antwerpię i pognaliśmy dalej w kierunku Francji. Kawałek za Antwerpią przestało padać i do Francji dojechaliśmy praktycznie przy zachodzącym słoneczku. Nocleg i następnego dnia tankowanie do pełna (taniej niż w UK) i na prom

Z uwagi na sytuację z imigrantami spodziewałem się opóźnień i zwiększonych kontroli - nic z tych rzeczy

Przeprawa poszła gładko i swobodnie

Jedyne co, to musiałem otworzyć bagażnik co by obsługa mogła zajrzeć, czy nie ma tam przypadkiem jakiegoś "gapowicza"

Wjazd na prom, odpływamy

2 godzinki "na morzu" i przywitały nas przepiękne białe klify w Dover

Widok przepiękny

Pomimo pogody - UK niestety przywitała nas typowo po "angielsku", czyli deszczem i mżawką

Prom zacumował, wsiadamy do auta i jazda... po lewej stronie

I tutaj powiem tyle: pierwsze rondo, zaraz po zjeździe z promu, i już wszystko jest jasne

Zapamiętać: patrzymy w PRAWO a nie w LEWO i trzymamy się LEWEJ strony drogi... to TYLE

Nie ma problemów natury kto ma teraz pierwszeństwo... tam nie obowiązuje nic takiego, jak zasada prawej ręki

Wszystkie drogi i skrzyżowania mają jasno oznaczone, kto ma pierwszeństwo

Jazda przez UK była niemalże przyjemnością... piszę "niemalże" z prostego względu: droga do Londynu bardzo fajna i przyjemna, na samiuśkim początku jednopasmówka, ale po kilku milach już dwa pasy a kawałek dalej autostrada i... cztery pasy w jedną stronę

Ruch elegancki i powiem Wam, że Lina była jednym z najszybciej poruszających się pojazdów

Pod Londynem wjazd na jego obwodnicę, przejazd tunelem pod Tamizą, objazd Londynu i dalej zjazd na trasę na północ Anglii. I tutaj już nie było tak fajnie... Droga - baaaardzo dobra - płaska, równa, dwupasmowa, nie ma się do czego przyczepić, ale... mentalność ludzi tam... no coś im się pokiełbasiło w głowach... i potwierdził mi to mój przyjaciel, Szkot, do którego zmierzaliśmy. W UK mają problem z tzw. blokowaniem prawego pasa. Mając ruch lewostronny, prawy pas powinien służyć do wyprzedzania. A wygląda to tak, że prawym pasem sobie jeździ kto chce, jak chce i ma wszystko w d... Dochodziło do sytuacji, że chciałem im migać światłami, że jadę szybciej i chcę wyprzedzić a po lewej pusto, ale... wrodzona kultura mi na to nie pozwoliła, więc... doszło do tego, że wyprzedzałem ich po "europejsku", czyli lewym pasem

Troszkę slalomu i poszło w miarę gładko

Do pokonania mieliśmy ok 450 km, zajęło mi to na spokojnie 6 godzin. Niby sporo, biorąc pod uwagę, że 95% trasy to ekspresówki i autostrady, ale... uwierzcie mi, na tych trasach czasem robią się korki

I do tego trasa z Londynu na północ Anglii jest baaaardzo oblegana, więc ruch tam jest baaardzo duży. W Otley spędziliśmy kilka dni zwiedzając lokalną okolicę

Oczywiście nie mogła zabraknąć tradycyjnych Fish And Chips pierwszego dnia, zaraz po przyjeździe oraz Traditional English Breakfast następnego dnia

Zwiedziliśmy sobie troszkę miasto York a w nim muzeum kolejnictwa

Polecam każdemu miłośnikowi pociągów

Dużo eksponatów, parowóz z przeciętym kotłem, więc widać jak to działało, Japoński Shinkanesn, do którego można wsiąść

oraz mnóstwo innych atrakcji

A to wszystko za... DARMO

Tak, w UK multum muzeów jest całkowicie "free of charge", co jest niesamowitym szokiem, z którym spotkaliśmy się już dużo wcześniej

Następnie wizyta w mieście Leeds, obowiązkowe zakupy w Primark i Sports Direct

i następnego dnia wyjazd dalej na północ, do Szkocji. Powiem Wam tak: do West Yorkshire Anglia może być nudna, ale... od tego miejsca zaczęły się wzgórza, pagórki i góry... mniej więcej od połowy Anglia jest bardzo pofałdowana

Widoki jakie mieliśmy po drodze na zawsze zostaną mi w głowie... Z Otley musieliśmy dojechać do miejscowości Dunoon - to jest ciut na północ od Glasgow. Dzięki przeprawie promowej trasa ok 370 km zajęła nam niecałe 5 godzin. W drodze powrotnej wybraliśmy wariant bez promu i wtedy zeszło nam godzinę więcej, ale i trasa zabrała o 100 km więcej jazdy. W Szkocji załapaliśmy się na ichnie, lokalne święto

Mogliśmy więc podziwiać ludzi chodzących po ulicach w Kiltach oraz posłuchać ich muzyki granej na Dudach na żywo

Coś niesamowitego...

Nasz przyjaciel Szkot zabrał nas na objazdówkę po okolicy swoim autem. I to był dobry wybór... Drogi w głębi Szkocji są strasznie wąskie i trzeba robić mijanki z autami z naprzeciwka. On znał drogę, więc mógł sobie pozwolić na więcej

Widoki - PRZEPIĘKNE

Szkocja jest PRZEPIĘKNA

Góry, pagórki i wzgórza... a w tym wszystkim wplecione drogi, miejscowości i siedliska ludzkie. Do tego ichnie Lochy - krajobraz jak z bajki ! Loch to nic innego jak jezioro

Z tym że spora większość Lochów jest słonowodna, gdyż mają bezpośrednie połączenie z morzem

Dlatego np podczas przejażdżki zawitaliśmy to miejscowości Otter Fery w restauracji The Oystercatcher, gdzie po raz pierwszy w życie miałem okazję zjeść prawdziwe, świeżo złowione ostrygi

Z wyglądu mogą być "bleeeee", ale... to tylko wygląd

Niestety nasz pobyt w Szkocji dobił końca, trzeba więc było wrócić, a drogę powrotną, tak jak wspominałem, wybraliśmy z pominięciem promu. Po mimo nadłożonych 100 km droga odwdzięczyła nam się niesamowitymi widokami... tam NA PRAWDĘ JEST PRZEPIĘKNIE

I zaryzykuję stwierdzeniem, że u nas, nawet w górach, ciężko będzie znaleźć takie widoki z okna samochodu... Wróciliśmy do Otley, nocleg i dalej jazda już na prom do Francji. Bilety mieliśmy na godzinę 16:00 ale wyjechaliśmy ok godziny 8:30, na przeprawie promowej w Dover byliśmy ok 13:00. Okazało się, że bilety na prom są dość "elastyczne", więc wcisnęli nas na prom 2 godziny wcześniej, więc o godzinie 14:00. Bardzo nas to ucieszyło, ponieważ naszym celem na ten dzień było osiągnięcie miejscowości pod Dortmund, a to jakieś 420 km drogi

Tam mianowicie mieliśmy zaplanowany nocleg i dojechaliśmy na miejsce przed godz. 22:00. Szybkie, niemieckie piwko, nocleg i następnego dnia trasa ok 960 km do domu. Poszło gładko

Szybkie zakupy, wyjazd chwilkę przed 11:00, niemieckimi autostradami do granicy z PL, tankowanie i w 4 godziny byliśmy w domu, równo o 21:00

Ufff... troszkę się rozpisałem... ale wierzcie mi, zapewne nie ująłem wszystkiego tego, co bym chciał, a wrażeń było na prawdę sporo

Zdjęcia poniżej nie oddadzą wszystkiego, ale są chociaż namiastką tego, co można tam zobaczyć na własne oczy

Odnośnie statystyk z komputera samochodu: Przejechaliśmy 4760 km, spalanie 7.2 l/100 km, czas jazdy 53 godziny, prędkość średnia 89 km/h
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.